Viva, viva, sztuka Erny wiecznie żywa!
Viva, viva, sztuka Erny wiecznie żywa!

Viva, viva, sztuka Erny wiecznie żywa!

Życie szybko mija, pisanie trwa dłużej. Trzy tygodnie temu pojechałam do Warszawy, żeby opowiedzieć w Galerii Szydłowski o mojej przyjaźni z malarką i poetką Erną Rosenstein (1913–2004). Pretekstem była podwójna wystawa »Chloe Piene & Erna Rosenstein: All Sin Is Murder Even As All Life Is War«, mająca się odbyć w sobotę, 11 stycznia. Pogoda była straszna, wiał porywisty wiatr, padał deszcz ze śniegiem, który szybko topniał i zamieniał się w głębokie kałuże. Wyjście z ciepłego mieszkania na miasto było zaiste czymś heroicznym …

Co za niespodzianka, że w niewielkiej warszawskiej galerii zgromadziło się tylu ludzi, żeby razem ze mną i Stefanem Szydłowskim wspominać Ernę, słuchać zabawnych anegdot z jej życia i wierszy czytanych po polsku przez Ingę Grześczak, po niemiecku przeze mnie z antologii »Erna Rosenstein. Meine Nacht wird hier sein und mein Tag«, przetłumaczonej wspólnie z moim mężem Manfredem Wolffem i wydanej już w 1996 roku w wydawnictwie Gollenstein w Zagłębiu Saary. Popołudniowe spotkanie ze światem i twórczością Erny przeciągnęło się do wieczora, podczas którego można było także porozmawiać z Chloe Piene, wszechstronnie utalentowaną amerykańską artystką mieszkającą w Warszawie o jej fascynacji osobowością i sztuką Erny.

Afterparty przeniosła się do pobliskiej pizzerii, gdzie artystyczne towarzystwo doskonale się bawiło, jadło, piło, dowcipkowało i radośnie się śmiało. Przepojone duchem Erny, której dzieło się nie starzeje, wciąż na nowo zachwyca, nieustannie fascynuje, inspiruje czaruje – i nadal żyje.